NASZA MAŁA KRÓTKA HISTORIA...:)
Nasza historia z nowofundlandem rozpoczęła się pewnego jesiennego
dnia, a było to w 2002 roku kiedy to po raz pierwszy mój mąż zobaczył
przepięknego niufa o imieniu Gwarantowany Gawrosz z Viva Zabajki, jak
to się mówi zobaczył i się zakochał. Długo mówił nam z błyskiem w oku
o pięknym włochaczu namawiając nas żebyśmy go zobaczyli, cóż po kilku
namowach wyjścia nie miałam. I co mogę powiedzieć, że zakochałam
się, że to miłość od pierwszego wejrzenia, że przepadłam...
to co wtedy poczułam nie da się od tak opisać. Prawdą było, że
chodziłam do niego pod byle pretekstem, żeby go zobaczyć, przytulić
wiedząc, że niestety nie stać mnie na takie cudo, nie chodziło tu o
sprawy materialne lecz raczej o mieszkanie w bloku, w którym to na
takie wtedy wydawało mi się zwierze, za mało miejsca.
Miłość do niufów przelała się również na dzieci, które to w wieku
tzw. "buntu" miały za mały pociąg do edukacji i tak pewnego dnia mąż powiedział do córki "BĘDZIE PASEK, BĘDZIE PIES"
Chęć posiadania niufa była tak ogromna, że książki fruwały po pokoju
chłonąc coraz to większą wiedzę. I pewnego dnia a było, jak to się
potocznie mówi zakończenie roku szkolnego a konkretnie gimnazjum naszym
oczom ukazał się piękny czerwony pasek.
Kolejne wydarzenia potoczyły się błyskawicznie podjęliśmy
decyzję o własnym domu i jednocześnie szukaliśmy hodowli z której to
miałby być nasz wymarzony misiek, misiek do kochania przytulania i
rozpieszczania.Padło na hodowle Królowej Mórz bo blisko, bo fajna ale
nie dane nam było (a to już inna historia) i tak za pośrednictwem Pani
Joasi Szwarczewskiej z tejże właśnie hodowli doszliśmy do hodowli
Wichrowe Łąki Pani Anny Nalazek. Od tej pory było pisanie e-mali, wydzwanianie i potok pytań, które Pani Ania dzielnie zniosła, i które
nigdy nie pozostały bez echa.
18 luty 2008 to dzień długo wyczekiwany przez nas i dzieci, dzień od
którego zmieniło się całe nasze dotychczasowe życie.
Rosa bo takie domowe daliśmy imię daje nam "ile piachu tyle szczęścia",
dzięki niej poznajemy wspaniałych ludzi a jedną z nich jest Beatka,
dzięki której zaczęliśmy jeździć na wystawy. Beatko dzięki za
wielkie serce i przygotowanie do wystaw.